Znacie to powiedzenie: cisza przed burzą? Kiedy to wszystko działa, aż tu nagle przestaje? Oj tam włosy w odpływie, oj tam fusy z kawy spłukane w zlewie, oj tam nawilżane chusteczki dla dzieci spuszczone w ubikacji, nic się nie stanie, przecież to drobiazg. A co, jak drobiazgu urośnie do rangi dużego problemu? Czy będziemy w stanie samodzielnie usunąć usterkę?
Zima już niedaleko, a wraz z zimą śnieg i mróz. Większość z nas, mieszkających w miastach, nie myśli wtedy o tym, że może im zamarznąć kanalizacja. Dla użytkowników przydomowej kanalizacji jest to jednak realny problem, często obawiają się oni, że instalacja może przestać działać zimą. W końcu prawidłowo działająca kanalizacja jest podstawą funkcjonowania każdego gospodarstwa domowego. Prawda jest taka, że poprawnie zamontowany system nie zamarznie, jednak nieodpowiednie korzystanie z kanalizacji tak czy inaczej może doprowadzić do powstania problemów. Co może się wydarzyć zimą? Jak sobie poradzić z ewentualnymi problemami?
Włosy, osady z mydła, resztki płynów do kąpieli czy soli kąpielowych, twarda woda, piach, drobny gruz i rdza z rur po awarii wody – każdy z tych czynników może wpływać na zapchanie się odpływu w wannie. My się spokojnie kąpiemy, a w odpływie powoli hoduje nam się piękny zator, pojawia się przykry zapach, woda spływa coraz wolniej, a potem przestaje. Jak temu zaradzić?
Osadniki są elementem wszystkich oczyszczalni, zarówno tych najmniejszych – przydomowych, jak również ogromnych – komunalnych. Okazuje się, że ten pozornie mało znaczący element jest kluczowym komponentem i miejscem startowym całego procesu oczyszczania ścieków. To właśnie od nich zależy jakość działania oczyszczalni. Dlatego też niezmiernie istotnym jest, by osadnik zbudowany był z trwałego i odpornego na korozję oraz wszelkie agresywne substancje zawarte w ściekach materiału.
„Ale wszyscy tak robią i nic się nigdy nie stało!” A potem się zapchało i klops. Nie bez przyczyny w publicznych toaletach wiszą ostrzeżenia o tym, czego nie wolno do nich wrzucać. Prawda jest taka, że nieprzestrzeganie pewnych zasad korzystania z toalety może prowadzić do poważnych awarii.
Drzewa ach drzewa... Piękne, zielone, zapewniają cień w upalne lata, wygłuszają hałasy od ulicy, są ozdobą wszystkich miast, psują kanalizację… Zaraz, co? Ale jak to? Otóż patrząc na piękne zielone korony często zapominamy, że drzewa mają korzenie, które przysporzyć mogą nie lada problemów. Korzenie, które bez większych problemów przerastają rury kanalizacyjne. Korzenie, które prowadzą do obniżenia przepustowości rur sieci kanalizacyjnej, a w skrajnych przypadkach do ich całkowitego zapchania.
„Oj tam oj tam, przecież nic się nie stanie, wszyscy tak robią” – znacie te słynne słowa przed katastrofą? Wrzuciliśmy coś do ubikacji, co nie miało miejsca tam być, resztki jedzenia poszły w rury w kuchni, w łazience w odpływie rośnie potwór z włosów i mydła. Najpierw woda coś podejrzanie wolno spływała, potem zapchało się całkowicie… Co teraz? Wypadałoby udrożnić, ale jak? Zależy co się zapchało i gdzie.
Wiadomo jak to jest w życiu, aby coś bezproblemowo i prawidłowo działało trzeba o to odpowiednio dbać. Nie inaczej jest z rurami w naszych mieszkaniach i domach. Jak już pisaliśmy o tym wielokrotnie, przede wszystkim nie wolno wrzucać do kanalizacji rzeczy, które nie powinny się w niej znaleźć, czyli przykładowo płatki kosmetyczne, resztki jedzenia czy też oleje i smary. Zróbmy sobie mały rachunek sumienia, kto nigdy po przygotowywaniu obiadu nie zlał z patelni oleju do zlewu niech pierwszy rzuci kamień.
Zarówno kanalizacja miejska jak i domowa to sieć połączonych ze sobą rur, które przebiegają pod różnym do siebie kątem. W wyniku czynników takich jak intensywne użytkowanie, nieregularne czyszczenie lub po prostu ze względów błędów konstrukcyjnych może się od czasu do czasu po prostu zapchać. Może to prowadzić do poważnych awarii całej instalacji.